Kupilam ksiazke i jestem zaskoczona, ze listuja Panstwo certyfikowane kosmetyki "ekologiczne" bez wzmianki o zagrozeniach.
Czy wiedza Panstwo, ze w kosmetykach EKO CERT, ktore sa podane w ksiazce, jest jedynie 5-10% skladnikow organicznych? Reszta skladnikow to chemia (moga to byc konserwanty czy skladniki pochodzace z obrobki ropy) i "oparte na roslinach" (czyli stworzone w laboratoriach biotechnologicznych) skladniki. W jakim zatem stopniu sa to ekologiczne kosmetyki? W zadnym. Wymienianie tego certyfikatu jest dezinfomowaniem nieswiadomych czytelnikow.
Uzywaja Panstwo rowniez terminu "naturalne" i tutaj Panstwo napisali, ze naturalne wcale nie znaczy "stworzone przez nature" a znaczy mieszanke nie wiadomego pochodzenia skladnikow, rowniez chemicznych. W USA dyskutowana jest ustawa oznaczajaca rowniez rosliny GMO jako "naturalne", wtedy to slowo juz calkowicie straci swoje znaczenie.
Te niescislosci powinny byc wypisane w odniesieniu do kosmetykow certyfikowanych "ekologicznych", a zeby byc calkowicie poprawnym, nalezaloby napisac, ze kazde certyfikowane produkty - oznaczone jako "naturalne", "eko", "organiczne", "bio" czy "made with organic" - moga zawierac niebezpieczne skladniki. Te oznaczenia maja powodowac, ze sprzedaz produktow wzrosnie. Nie jest natomiast ich celem poprawne informowanie konsumentow.
bardzo dziękujemy za zakup i książki i komentarz. Co do Pani uwag:
O Ecocert wspominamy w kontekście systemu COSMOS Standard. Jego szczegółowe założenia można znaleźć tu(niestety tylko w j, angielskim): http://www.cosmos-standard.org/docs/COSMOS-standard-v2-21102013.pdf . Strona główna: http://www.cosmos-standard.org . W certyfikowanych w ramach COSMOS kosmetykach NIE DOZWOLNE jest korzystanie z surowców pochodzących z obróbki ropy. Tak samo w przypadku Natrue. Podobnie jest z SLS-ami, PEG-ami etc...
Jeżeli chodzi o zarzut dot. słowa "naturalne" czym innym jest definicja tego słowa, co do której się z Panią najprawdopodobniej zgadzamy a czym innym nagminne używanie tego słowa przez każdego producenta, który ma na to ochotę - przed takimi producentami ostrzegamy.
Zarówno Pani jak i nasze wątpliwości co do nazewnictwa, precyzji etc. rozwiałoby stworzenie prawa dotyczącego certyfikacji kosmetyków naturalnych i ekologicznych podobnego do tego, które stworzono dla żywności. Miejmy nadzieję, żę się go doczekamy. Na razie, jeżeli chce się kupować kosmetyki, te z certyfikatami zaprezentowanymi w książce gwarantują największe bezpieczeństwo (choć różnią się między sobą i oczywiście można dyskutować, które są lepsze a które gorsze).
Być może temat potraktowany został przez nas trochę skrótowo (i stąd nieporozumienie), ale tak naprawdę w książce chodzi o to by promować samodzielne wytwarzanie kosmetyków a kwestia tego co znajduje się na sklepowych półkach jest marginalna (sytuacja wciąż się zmienia stąd nie ma większego sensu zamieszczanie szczegółowych informacji w książce).
Przyjemnego czytania dalszej części ABC bo to jednak ona jest najważniejsza ;)
Dzien dobry
OdpowiedzUsuńKupilam ksiazke i jestem zaskoczona, ze listuja Panstwo certyfikowane kosmetyki "ekologiczne" bez wzmianki o zagrozeniach.
Czy wiedza Panstwo, ze w kosmetykach EKO CERT, ktore sa podane w ksiazce, jest jedynie 5-10% skladnikow organicznych? Reszta skladnikow to chemia (moga to byc konserwanty czy skladniki pochodzace z obrobki ropy) i "oparte na roslinach" (czyli stworzone w laboratoriach biotechnologicznych) skladniki.
W jakim zatem stopniu sa to ekologiczne kosmetyki? W zadnym. Wymienianie tego certyfikatu jest dezinfomowaniem nieswiadomych czytelnikow.
Uzywaja Panstwo rowniez terminu "naturalne" i tutaj Panstwo napisali, ze naturalne wcale nie znaczy "stworzone przez nature" a znaczy mieszanke nie wiadomego pochodzenia skladnikow, rowniez chemicznych.
W USA dyskutowana jest ustawa oznaczajaca rowniez rosliny GMO jako "naturalne", wtedy to slowo juz calkowicie straci swoje znaczenie.
Te niescislosci powinny byc wypisane w odniesieniu do kosmetykow certyfikowanych "ekologicznych", a zeby byc calkowicie poprawnym, nalezaloby napisac, ze kazde certyfikowane produkty - oznaczone jako "naturalne", "eko", "organiczne", "bio" czy "made with organic" - moga zawierac niebezpieczne skladniki. Te oznaczenia maja powodowac, ze sprzedaz produktow wzrosnie. Nie jest natomiast ich celem poprawne informowanie konsumentow.
Pozdrawiam,
Anna
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńbardzo dziękujemy za zakup i książki i komentarz. Co do Pani uwag:
O Ecocert wspominamy w kontekście systemu COSMOS Standard. Jego szczegółowe założenia można znaleźć tu(niestety tylko w j, angielskim): http://www.cosmos-standard.org/docs/COSMOS-standard-v2-21102013.pdf . Strona główna: http://www.cosmos-standard.org . W certyfikowanych w ramach COSMOS kosmetykach NIE DOZWOLNE jest korzystanie z surowców pochodzących z obróbki ropy. Tak samo w przypadku Natrue. Podobnie jest z SLS-ami, PEG-ami etc...
Jeżeli chodzi o zarzut dot. słowa "naturalne" czym innym jest definicja tego słowa, co do której się z Panią najprawdopodobniej zgadzamy a czym innym nagminne używanie tego słowa przez każdego producenta, który ma na to ochotę - przed takimi producentami ostrzegamy.
Zarówno Pani jak i nasze wątpliwości co do nazewnictwa, precyzji etc. rozwiałoby stworzenie prawa dotyczącego certyfikacji kosmetyków naturalnych i ekologicznych podobnego do tego, które stworzono dla żywności. Miejmy nadzieję, żę się go doczekamy. Na razie, jeżeli chce się kupować kosmetyki, te z certyfikatami zaprezentowanymi w książce gwarantują największe bezpieczeństwo (choć różnią się między sobą i oczywiście można dyskutować, które są lepsze a które gorsze).
Być może temat potraktowany został przez nas trochę skrótowo (i stąd nieporozumienie), ale tak naprawdę w książce chodzi o to by promować samodzielne wytwarzanie kosmetyków a kwestia tego co znajduje się na sklepowych półkach jest marginalna (sytuacja wciąż się zmienia stąd nie ma większego sensu zamieszczanie szczegółowych informacji w książce).
Przyjemnego czytania dalszej części ABC bo to jednak ona jest najważniejsza ;)
Pozdrowienia